KRESOWIAK GALICYJSKI nr 1-2 (74-75)/2003 Magazyn
Publicystyczno-Informacyjny Powiatu Lubaczowskiego Autor recenzji: Marian Ważny WIELKIE OCZY |
Ukazała się niezwykle cenna pozycja
książkowa „Wielkie Oczy” autorstwa Krzysztofa Dawida Majusa. Autor
tkwiący korzeniami w tej miejscowości, aktualnie mieszkaniec Izraela,
podjął się nader ambitnego dzieła: ukazania historii Wielkich
Oczu, teraz wsi a niegdyś miasteczka, leżącej na peryferiach
województwa i powiatu.
Książka ta stanowi cenne odkrycie.
Okazuje się bowiem, że miejscowość ta ma bardzo
ciekawą i bogatą historię. Oto dowiadujemy się, że
pierwszymi właścicielami Wielkich Oczu był Piotr Mohiła,
późniejszy metropolita Kijowa i Halicza, że już w 1667 do
miejscowości sprowadzony został zakon żebraczy dominikanów. A w
1671 roku Wielkie oczy otrzymały prawa miejskie, co sprzyjało
osiedlaniu się tu Żydów.
Miasteczko to mimo kataklizmów, pożarów,
wojen prężnie się rozwija i przed I wojną
światową liczy 2000 mieszkańców, wówczas też w
miejscowości tej jest młyn parowy, wytwórnia wody sodowej, piekarnia,
garbarnia. Było tu też aż 7 szewców, 10 krawców. Niestety 4
gorzelnie.
Niestety I wojna światowa pociąga za
sobą degradację miasteczka. W dwudziestoleciu międzywojennym
Wielkie Oczy tracą prawa miejskie, zlikwidowano odbywające się
tu cotygodniowe targi. Kasacji ulega też zakon dominikanów. Prawdziwy
kataklizm przeżywa miejscowość w czasie II wojny światowej.
Eksterminacji ulega tu tak liczna społeczność żydowska. A
tuż po wojnie wysiedlona zostaje równie liczna społeczność
ukraińska. Wieś pustoszeje i jeszcze w latach sześćdziesiątych
liczy 800 mieszkańców i 200 domów.
Autor wyszedł poza ramy tradycyjnie
pojętej monografii historycznej miejscowości. „Ma to być raczej
próba – pisze – odtworzenia tego, czego
już nie ma, czyli bogatego świata wspólnego życia w wielkoockim
mikrokosmosie Polaków, Ukraińców i Żydów; przenikania się trzech
narodów, trzech religii, trzech języków i trzech kultur. Jeśli do
tych trzech podstawowych składników dodać jeszcze przyprawy w postaci
osadnictwa wołoskiego, turecko-tatarskiego i niemieckiego, to dopiero
wtedy otrzymamy pełen obraz tego, co dzisiaj jest małą
osadą na końcu świata, gdzieś w połowie drogi
między Lubaczowem w Polsce a Jaworowem na Ukrainie”.
Przytoczyliśmy obszerny fragment z
przedmowy autora, ponieważ wiernie oddaje on ogólną wymowę
książki. Autor szczegółowo kreśli losy zamieszkujących
Wielkie Oczy trzech narodowości. Rzecz zrozumiała, że
szczególnie mocno zaakcentowana została społeczność
żydowska. Nie powinno nas to dziwić, gdy sobie uświadomimy,
że narodowość ta była najliczniejsza i stanowiła 42%
mieszkańców, gdy Polacy – 39%. Dzieje Polaków, Żydów i Ukraińców
ukazane zostały również poprzez pryzmat religii. Autor kreśli
sylwetki kapłanów, rabinów, funkcjonowanie parafii i gminy
żydowskiej.
Cennym uzupełnieniem książki
są wspomnienia Stanisławy Cichej, Ryszarda Majusa i Kazimierza Sawińskiego,
które wprowadzają nas niejako od kuchni w życie społeczne i
obyczajowe ukazane przez pryzmat wzajemnych kontaktów i przeżyć. W
sumie czytając książkę możemy sobie wiernie i
szczegółowo uzmysłowić dzieje tej miejscowości.
Rzecz godna uwagi, że dzieła
napisania monografii podjęła się osoba mieszkająca z dala
od kraju swych przodków. Jego wyczyn jest tym większy, gdy
uświadomimy sobie ogrom pracy, jaki autor włożył w
napisanie książki. Do napisania tej książki
zainspirował autora Bogdan Lisze, mieszkaniec Oleszyc. Najpierw bowiem o
Wielkich Oczach istniała tylko strona internetowa. To on zorganizował
autorowi kontakty z żyjącymi świadkami historii, jak też
pomógł z dotarciem do wielu dokumentów.
K.D. Majus sięgnął więc nie
tylko do dostępnych publikacji i opracowań naukowych, ale i do
źródeł, kronik, wspomnień oraz artykułów prasowych.
Odwiedził też aż 15 placówek muzealnych i archiwalnych. A
wśród nich takie, jak Muzeum Pamięci Holocaustu w Waszyngtonie,
Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie, jak też
szereg placówek archiwalnych w kraju. Książka ta, to cenny przyczynek
do dziejów lubaczowskiej ziemi i bezwzględnie powinna się
znaleźć w biblioteczce każdego miłośnika historii regionalnej.
MW