„Dziennik Polski”, Kraków, 30 grudnia 2004

 

Macewy powróciły na kirkut

 

Autor: Ewa Fudała, 30.12.2004

 

Macewy były w czasie wojny jednym z "elementów budowlanych" w wielu miejscach Podkarpacia. W Tyczynie Niemcy wybrukowali nimi część dróg oraz miejski rynek. Kilka miesięcy temu, w czasie prac budowlanych natrafiono na nie. Władze gminy zadbały o to, aby nie zostały już bardziej zniszczone - macewy i ich fragmenty były ostrożnie przewożone na dawny kirkut.

Fot. Ewa Fudała

Po latach macewy z kirkutu w Wielkich Oczach powrócą na stare miejsce. Tym samym zakończy się kilkuletnia sądowo-komornicza batalia. Macewy nakazem sądowym miały bowiem zostać odebrane jednej z mieszkanek Wielkich Oczu. Przez lata kamienie cmentarne stanowiły element budowlany jej stodoły.

 

Żydowski cmentarz został sprofanowany w czasie II wojny światowej. Najprawdopodobniej w czerwcu 1942 roku, kiedy Żydów, mieszkańców Wielkich Oczu, wysiedlono. Osiedlono tam wówczas ludność z Trościańca. Kto zadecydował, że kamienne tablice z kirkutu mogą służyć innym celom, nie wiadomo. Faktem jest jednak, że macewy były w wielu gospodarstwach używane jako materiały budowalne, a także stosowano je do utwardzania dróg.

Kiedy po latach Żydzi zaczęli przyjeżdzać na groby swych przodków, zaczęto też dbać o cały kirkut. Teren został uporządkowany, oczyszczony z chaszczy i śmieci. Mieszkańcy, którzy mieli w swych gospodarstwach macewy, dobrowolnie oddawali je, zdając sobie sprawę, że jedynym właściwym miejscem dla kamieni nagrobnych jest nekropolia. Dzięki temu - w całości lub we fragmentach - powróciło ich tam prawie 80.

Jedynym wyjątkiem była Janina W. Nie chciała oddać macew, które stanowiły podpórki jej stodoły, mimo iż obiecano jej, że z powodu zastąpienia macew betonowymi podpórkami budynek nie ucierpi. Do kobiety w tej sprawie zwracali się nie tylko potomkowie osób spoczywających na kirkucie, ale także ksiądz tamtejszej parafii, policjanci z miejscowego posterunku, prezes Stowarzyszenia na rzecz Odnowy Zabytków Kultury Żydowskiej w powiecie lubaczowskim, a nawet Szewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce. Bez rezulatu. W efekcie sprawę skierowano do sądu.

W maju bieżącego roku lubaczowski Sąd Rejonowy wydał postanowienie o bezwarunkowym zwrocie macew, a po uprawomocnieniu się decyzji przekazał sprawę do komornika. Sprawa przeciągała się jednak, gdyż nie było pieniędzy na opłacenie pracy komornika. Wyrok wykonano dopiero w tym tygodniu przy asyście patrolu policyjnego.

Spod stodoły wydobyto kilkadziesiąt ze spoczywających tam 180 macew. Te, które pozostały, muszą najpierw zostać zastąpione betonowymi podpórkami, bez tego naruszona może zostać konstrukcja budynku. Macewy złożono na kirkucie. Sprawa ich odzyskania ciągneła się aż pięć lat.