LEA (Lola) ZUKERBERG z d. Weinrath
Autobiograficzne wspomnienia wielkooczanki,
pani Lei Zukerberg (ur. 1919), spisałem w lipcu 2002
w jej mieszkaniu w mieście Bat-Jam w
aglomeracji tel-awiwskiej.
Wspomnienia
Urodziłam się w Wielkich Oczach w
roku 1919 jako piąta, najmłodsza córka Moszego i Jenty Weinrath. Ojciec
pochodził z Oleszyc i urodził się w roku 1882, jako syn Josefa i Bili. Matka
pochodziła z Wielkich Oczu z rodziny Feuer i urodziła się w roku 1888. Nasza
rodzina była dobrze sytuowana i zamieszkiwała w ośmioizbowym domu w Rynku.
Ojciec był krawcem i miał sklep bławatny z konfekcją męską. Zatrudniał w nim
Dawida Strassberga, który jeszcze przed wojną wyjechał do Lwowa. Dom był
religijny, ojciec wychodząc zakładał sztraml a matka miała wygoloną głowę i
zawsze chodziła w peruce.
Moje starsze siostry to: Dwora, urodzona w
1912, która wyszła za mąż za Eisbrucha z Jaworowa i tam zamieszkała, mieli
dwoje dzieci; Chana, która wyszła za Natana Hoffmana i wyjechała wraz z nim do
Przemyśla; Ettel, także mężatka, ale nie pamiętam nazwiska jej męża oraz Bejla,
urodzona w 1918, która wyszła za Lejzora Bauera, syna miejscowego gorzelnika.
Miałam dobre dzieciństwo. W szkole chodziłam
do klasy z Fredą Hoffman i Chaną Strassberg, które były moimi najlepszymi
przyjaciółkami.
Gdy we wrześniu 1939 rozpoczęła się wojna
wyjechałam do Przemyśla. Mąż mojej siostry Chany został powołany do wojska,
lecz wkrótce uciekł i ukrywał się w Przemyślu. Wtedy mój ojciec wynajął chłopa
z wozem, aby pojechał do Przemyśla i przywiózł ukrywającego się do Wielkich
Oczu. Ja również wróciłam, gdyż w Przemyślu było już niebezpiecznie, a w
Wielkich Oczach panował wtedy jeszcze spokój.
Bejla była wtedy w ciąży i pojechała do
szpitala do Lwowa, aby urodzić, ale zginęła podczas bombardowania szpitala.
Po zajęciu Wielkich Oczu przez Rosjan w naszym
domu został zakwaterowany politruk. Zajął trzy pokoje. Był dla nas dobry. Ja
byłam w komsomole, któremu przewodniczył Lejzor Bauer, mąż mojej siostry Bejli.
Lejzer przeżył i po wojnie mieszkał w Kijowie. W komsomole urządzaliśmy
spotkania i odczyty. Pamiętam uroczystą akademię 1 majową, były wspólne śpiewy.
Wraz z grupą młodzieży zgłosiłam się na
ochotnika na wyjazd do Rosji na naukę na 1 rok. Rodzice byli przeciwni
wyjazdowi, ale ich nie posłuchałam i dzięki temu żyję. Moje siostry i rodzice
pozostali w Wielkich Oczach i tam zginęli wraz z ludnością miasteczka.
Wraz ze mną wyjechał do Rosji także August
Majer, Szwarc i córka Barucha Bleiberga. Wyjechałam w roku 1940 do Kercza na
Krymie, ale zamiast do nauki skierowano nas do ciężkiej pracy. Wszyscy
przymieraliśmy głodem. Początkowo pracowałam w porcie, ale potem udało mi się
dostać na kurs telefonistek i rozpoczęłam pracę w tym charakterze w Kamýsh
Burun, też na Krymie.
Potem zesłano mnie do miejscowości Bijsk w
Kraju Ałtajskim na Syberii. Tam pracowałam w niewolniczych warunkach w fabryce
zapałek. Wszędzie panował głód, ale udało mi się wynosić z fabryki zapałki
ukryte w kufajce, które mogłam wymieniać na pożywienie. Dzięki temu udawało mi
się przeżyć. Pewnego dnia kierowniczka zmiany zauważyła, że z mojej kufajki
wypadły zapałki i przy wyjściu z fabryki poddano mnie rewizji. Aresztowano
mnie. Po przesłuchaniu, przed którym udało mi się wyrzucić zapałki do ubikacji,
dostałam stosunkowo łagodny wyrok: 1 rok. Karę odbyłam w obozie pracy w
miejscowości Jaja, obwód Kemerowo. Po przybyciu do obozu kazano mi się rozebrać
do naga i polewano mnie zimną wodą. Próbowałam się zasłaniać, gdyż wstydziłam
się polewających mnie mężczyzn, ale oni mówili, że teraz nie ma się czego
wstydzić, skoro nie wstydziłam się kraść.
W obozie pracowałam jako siła pociągowa i
ciągnęłam wózki załadowane drewnem. Była to praca ponad moje siły. Często bito
mnie, a współwięźniowie okradli mnie ze wszystkiego. Po ośmiu miesiącach
doznałam kontuzji barku i skierowano mnie do izby chorych. Okazało się, że
lekarzem był tam Polak. Gdy dowiedział się, że też jestem z Polski obiecał mi,
że dopóki on tu będzie nic mi nie grozi i zatrzymał mnie na izbie chorych,
gdzie miałam dużo lepsze warunki.
Niestety, po upływie dwóch miesięcy lekarza
powołano na wojnę, a mnie natychmiast wyrzucono ze szpitala. Gdy wróciłam na
swoje miejsce wszystkie moje rzeczy były doszczętnie rozkradzione. Nie miałam
nic. Ponieważ byłam wycieńczona zostałam uznana za inwalidkę i zatrudniono mnie
do końca kary w fabryce lalek. Kierownikiem był tam Żyd, który mi pomagał
wykonywać normę, i dzięki temu miałam znośne warunki.
Po odbyciu rocznej kary wróciłam do Bijska,
gdzie przebywałam do roku 1945. Ponieważ nie miałam żadnych swoich dokumentów
występowałam pod nazwiskiem poznanego w Bijsku chłopaka z Warszawy o nazwisku
Gontarski. Po zakończeniu wojny dotarłam koleją do Szczecina, gdzie znalazłam
się w kibucu "HaSzomer haCair", przygotowując się do wyjazdu do
Palestyny.
Ze Szczecina wyjechałam w lecie 1947 do
Niemiec, razem z Gontarskim, gdzie trafiłam najpierw do Ulm, a potem znalazłam
się już sama w obozie UNRRA w Schwäbisch Hall (Badenia-Wirtembergia). W obozie
UNRRA byłam zatrudniona jako pomocnica siostry, a potem jako siostra. Tam
poznałam swojego męża i tam urodziła się nasza córka. W roku 1948
przyjechaliśmy do Izraela.
Lea Zukerberg
Bat-Jam, Izrael, lipiec 2002