Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Zdemaskowanie Leszka Ilnickiego
albo obrona Horpyny

(fragment)

Powrót

V
Kiedy ostatnio byłem w Horyńcu? Roku nie wyszczególnię, miesiąca także. Jedno natomiast jest pewne: Horyniec tudzież Radruż nawiedziłem w towarzystwie autora Niebylca. Później tak się złożyło, że nie gościłem w Horyńcu, z którym lekkomyślnie ożeniłem Stasia Horyńskiego z Zubowa, zgubi mnie w dniu jutrzejszym ta moja lekkomyślność i ufność. Zwłaszcza w podejściu do książek.

Zauważmy, że niektórzy lubaczowianie nazywają Horyniec - ku mojemu zdziwieniu - Hrycem. Nie rozumiem ich, to jest, nie rozumiem lubaczowian, którzy potrafią pobliskie Oleszyce przechrzcić na Oleszycko. Skąd ta inwencja? Skąd lubaczowianie, o jakich zaledwie czynię wzmiankę, wykrzesują aż tyle onomastycznej wynalazczości? Nie wiem, niestety, ale bezapelacyjnie jest to zagadnienie do drobiazgowego przebadania i skomentowania w legnickim "Dzienniku Portowym".

Hryc i Oleszycko! Skąd u poniektórych lubaczowian aż tyle najprawdziwszej poezji w stosunku do maciupeńkich gminnych miasteczek? Ba, również w stosunku do maciupeńkich gminnych Wielkich Oczu? Niemała garść lubaczowian powie, iż jedzie do Wielkiego Oka, nie zaś do Wielkich Oczu, jak być powinno.

 

VI
Ładne są te miasteczka na Lubaczowszczyźnie, najpiękniejszy i najdostojniejszy natomiast katedralny Lubaczów, powiatowy Lubaczów, wokół którego rozwinęły się i rozrosły Oleszyce, Horyniec, Cieszanów, Narol, a także Wielkie Oczy, Płazów i Lipsko, dawniej osady miejskie, dzisiaj wiosczyny mocno podupadłe. Niechaj więc nie zastanawia fakt, że autor Niebylca, na przykład, co rusz w swoich świetnych wierszach opiewa albo Wielkie Oczy, albo Horyniec Zdrój, a i samiuteńkim Lubaczowem nie pogardzi. Fascynacji wszak nie da się ukryć i zatuszować. Nie inaczej będzie z lwowianinem Antonim Matuszkiewiczem, który niedawno zabłąkał się na Lubaczowszczyznę i zaraz rymnął coś o Horyńcu. Wiersze Antoniego Matuszkiewicza czytałem w sejneńskiej "Krasnogrudzie" z największą i najszczerszą wdzięcznością, bo to rzadkie, wprost nadzwyczaj rzadkie, by Lubaczowszczyzna wraziła się i podbiła wyobraźnię polskiego poety. Nad czym, oczywiście, biadam.

Powrót